Chcesz skalować swój sklep za granicę?
Ale boisz się, że włożysz mnóstwo pieniędzy, a efekt nie będzie taki jak zakładasz?
Bez obaw, takie obawy mają wszyscy. Skalowanie biznesu poza granice kraju nigdy nie jest proste. Ale spokojnie, jako że pomagam różnym biznesom technologicznym skalować się za granicę, to i w tym temacie trochę wiedzą mogę się podzielić.
3 rzeczy, których na pewno możesz się spodziewać, z czym będziesz musiał się zmierzyć:
- Przystosowanie samego sklepu do rynku zagranicznego
- Przystosowanie sklepu do przyjmowania płatności w inny sposób niż dzisiaj
- Zarządzanie walutą
Wyjście za granicę, przy założeniu że jesteś ecommem sprzedającym produkty fizyczne oczywiście może wiązać się z dodatkowymi elementami (zmiany w zakresie dostaw, magazynowania, obsługi zwrotów itp), ale te 3 są uniwersalne i spodziewać się ich możesz na 100%.
Po pierwsze przystosowanie sklepu. To nie jest tylko przetłumaczenie oferty sklepu na język obcy. Oznacza to lokalizację. Lokalizacja polega zaś na dostosowaniu treści do potrzeb danego kraju czy regionu. W tym procesie trzeba też uwzględnić cel, w jakim dany tekst powstał. Co za tym idzie, dopuszcza się ingerencję w źródłową treść. To zaś sprowadza nas do prostego wniosku: proces ten wymaga znajomości rynku lokalnego i kultury społeczności docelowej. Pewnych smaczków, których zwykłe tłumaczenie może nie uwzględnić.
Poza tłumaczeniem/lokalizacją dotyczą zmiany wynikające z lokalnych przepisów prawa, regulacji, czy standardów. Tu dochodzą kwestie odpowiednich zapisów w regulaminach, czy politykach prywatności. Dochodzą kwestie dotyczące zwrotów (mogą być inne regulacje z tym związane w danym kraju), oznaczania produktów, czy opakowań.
Po drugie płatności inne niż dzisiaj. Może być oczywiście tak, że dzisiejszy provider płatności obsłuży Ci płatności w tym kraju, gdzie się skalujesz. Może być jednak, że tego nie zrobi lub nie zrobi na tyle dobre, by ostateczny efekt był dla Ciebie zadowalający (i z mojego doświadczenia najczęściej tak właśnie jest). Czeka Cię więc najprawdopodobniej dobranie innego providera/bramki płatniczej, który lepiej obsłuży w tym kraju. Czeka Cię też najprawdopodobniej dostosowanie wewnętrznych procesów do innych metod płatności – tych popularnych w rejonie, na który się skalujesz. A wraz z innymi metodami mogą dojść oczywiście inne wyzwania, jak choćby ze zwiększoną liczbą chargebacków, mniejszym acceptance ratio, późniejszym terminem wypłaty środków, większym ryzykiem fraudów itd. Nic bardzo strasznego, ale warto się do tego przygotować.
Po trzecie waluta. Tutaj sprawa oczywista, ale – z mojego doświadczenia – zadziwiająco dużo ludzi o tym zapomina. Skoro zaczynasz przyjmować płatności w innej walucie (a zaczynasz, bo inaczej klient Ci ucieknie z koszyka), zaczyna się robić wyzwanie w postaci zarządzania ryzykiem walutowym. Bo często będziesz chciał tę walutę przekonwertować na swoją lokalną walutę. I ktoś tę konwersję zrobić musi. Może to oczywiście zrobić bramka płatnicza, z której usług korzystasz. Może to zrobić Twój bank, możesz to zrobić sam. Opcji jest trochę. Ale ktoś to zrobić musi. I teraz warto to poukładać w taki sposób, byś albo na tym jeszcze zarobił, albo przynajmniej możliwe jak najmniej stracił. Znów – nic strasznego, ale warto to po prostu dobrze przemyśleć już na początku.
Inne wyzwania? Mogą się oczywiście pojawić, ale najczęściej są dość specyficzne dla każdego biznesu z osobna. Dlatego skupmy się póki co na tych najbardziej uniwersalnych trzech. Jeśli je zaadresujesz dobrze, duża część problemów już Ci zniknie na samym początku.
—
A jeśli skalowanie spędza Ci sen z powiek albo potrzebujesz z tym pomocy, bo chcesz to zrobić od razu dobrze – daj znać. Chętnie pomogę.