Zawsze chciałem mocniej spróbować inwestowania na giełdzie.
I w ostatnich miesiącach w końcu to zrobiłem.

Absolutnie nie uważam się za eksperta w tej dziedzinie. Choć wyszedłem na tym naprawdę nieźle i zarobiłem więcej niż zakładałem, to daleko mi do kogoś, o kim można by powiedzieć, że wie co robi.

Od miesięcy codziennie się tego uczę, a wciąż mam wrażenie, że dzielą mnie lata świetlne od tych wszystkich osób, których poczynania się dla mnie inspiracją.

To jest pierwsza lekcja, którą wyciągnąłem z tych miesięcy. Inwestowanie to ciągły proces uczenia. Tu nie wystarczy zrozumieć co znaczą poszczególne wskaźniki, czy jak działa analiza techniczna. Tu ciągle coś zaskakuje. Never stop learning, bo inaczej niewiele się to będzie różniło od zwykłego hazardu.

Inne bolesne lekcje, które wyciągnąłem z inwestowania w ostatnich miesiącach:

1/ Nie inwestuj w coś, co rośnie lub jest na górce. Oczywiste, prawda? Jasne. Tyle że ciężko oprzeć się czasem pokusie. Widzisz, że coś ładnie rośnie i chcesz być częścią tego wzrostu. Tyle, że nigdy nie wiesz kiedy zacznie spadać. A spadnie na pewno. Moja największa porażka inwestycyjna zeszłego roku? Allegro. Fajna spółka, która radzi sobie lepiej niż dobrze. Ja zaś na ten moment blisko 30% do tyłu (wciąż otwarta pozycja).

2/ Nie inwestuj w coś, czego nie rozumiesz. Been there done that. Dałem się ponieść słowom ludzi na Twitterze. Poszedłem za trendem, a samej spółki – jak się boleśnie okazało – nie rozumiałem.

3/ Próbowałem różnych strategii inwestycyjnych. Od codziennych tradingów, przez inwestowanie długoterminowe; akcje, ETFy, obligacje. Różnych rzeczy próbowałem. Im więcej kombinowałem, tym gorzej na tym wychodziłem.

Dlatego zmieniłem sposób inwestowania i to, co sprawdza mi się dzisiaj najlepiej jest oparte o 3 podstawowe zasady, których staram się trzymać.

1/ Jedna strategia inwestycyjna. Najbardziej mi odpowiada działanie agresywne. Jeden portfel (mniejszy) do inwestycji długoterminowych – miesiące albo lata. Wkładam pieniądze i czekam. I choć kusi, trzymam. Drugi portfel (zdecydowanie większy) do inwestycji krótkoterminowych. Krótkoterminowych, czyli tygodnie, do miesiąca-dwóch.

2/ Jeśli coś rośnie, nie wchodzę. Jeśli spada, to wzbudza moje zainteresowanie. Przyglądam się danym historycznym i powodom spadków. Jeśli te do mnie przemawiają, działam. I to prowadzi nas do punktu trzeciego, najważniejszego…

3/ Wchodzę w coś, co naprawdę rozumiem i co jestem w stanie samodzielnie ocenić. Traciłem tam, gdzie szedłem za tłumem. Zarabiałem tam, gdzie byłem w stanie zrozumieć co się wydarzyło i skąd wynikają obecne spadki oraz czy spółka się z tego odbije i dlaczego. Największe wzrosty procentowe? Spółki technologiczne (nvidia – wiadomo, ale i inne). Największe zwroty kwotowe? Tam gdzie czułem się najlepiej: fintech i okolice fintechu. Xtb, wise, nexi, nu holdings, crowdstrike, jp morgan.

To był całkiem przyzwoity inwestycyjnie rok. Jaki plan na kolejne 12 miesięcy? Dalej się uczyć. I dalej inwestować.

Subscribe to Karol Zielinski’s mailing list and be part of a community of 1k+ subscribers interested in FinTech and tech business.

I do not send unwanted content. And you can always unsubscribe quickly and safely.

Nie wysyłam niechcianych treści. Plus, możesz zawsze łatwo się wypisać.