Uświadomiłem sobie ostatnio pewną oczywistą oczywistość.
Wszystko ma swoją cenę.
Nasz czas również.
Nasz czas może kosztować X. X PLN lub dowolnej innej waluty, w jakiej mamy ochotę liczyć. To X może być dużą kwotą, jak i małą.
W najprostszym modelu (albo idealnym świecie) możemy łatwo ocenić, czy to X jest mniejsze, czy większe od Y (które należałoby zapłacić komuś innemu za zrobienie tego czegoś). Jeśli Y jest mniejsze niż X, to matematyka z pierwszej klasy podstawówki mówi nam wprost, że lepiej zlecić to komuś innemu.
Podobnie prosty model można zastosować w dowolnej firmie. Np. jeśli włożymy X pieniędzy i to X da nam Y przychodu, i to Y będzie większe niż X, to należy to zrobić.
Ale życie to nie prosty model matematyczny.
W każdej firmie dochodzą inne czynniki, które mają wpływ na opłacalność naszej działalności (np. ryzyka biznesowe). W każdej firmie dochodzi też kwestia obranej strategii i pozostałego czasu.
I o strategię oraz czas chodzi tez w życiu codziennym.
Każdemu z nas pozostalo ileś dni życia. X dni, godzin, minut, sekund. X. Tylko tyle i aż tyle.
Nie ma szans, by ktokolwiek z nas zrobił za życia wszystko to, na co mógłby mieć ochotę. Nie wystarczy mu na to czasu. Mi również. Stąd – gdy podemuję jakiekolwiek decyzje biznesowe i/lub życiowe – poza opłacalnością finansową danej inwestycji, tak samo ważnym argumentem jest dla mnie to, czym to coś w ogóle jest. I czy chcę poświęcać pozostały mi czas na robienie tego czegoś. Czy to coś będzie zgodne z moją własną strategią na moje własne życie.
A w kontekście firmy… czy chcę poświęcać czas mojej firmy na robienie tego czegoś. Czy to coś będzie zgodne ze strategią firmy, którą buduje.
Powoli dochodzę do wniosku, że decyzje w życiu, jak i biznesie, powinny być podejmowane na podstawie odpowiedzi na trzy pytania:
- Jaka jest opłacalność tego czegoś?
- Czy chcę poświęcać czas swój/firmy na robienie tego czegoś?
- Czy to coś jest zgodne ze strategią moją/firmy?